Najnowsze komentarze
Byłem na takim szkoleniu w Ułężu r...
Pyam sie czemu ja o tym zlocie nic...
szkoda ze tylko dla jednej ma...
Super sprawa taki kurs doszkalając...
Wojtek W. do: 01.05 Czersk
Heh szkoda ze ja na mojej 50 niemo...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

31.05.2012 23:06

25-27.05 II Zlot Motocyklowy Branzy IT

Jak to informatyki się bawią - łamiemy stereotypy :)

No i wydało się -jestem informatykiem :). No ale nie o tym miałem pisać.
W tym roku zjazd ten odbył się w Lidzbarku.
Zakwaterowanie w pensjonacie „Pod Lipami” wg mnie bardzo dobry pomysł – świetna miejscówka na tego typu imprezy. Żadnych namiotów czy szałasów, budynki nowe i w niezłym stanie – co prawda w naszym jeszcze drzwi zamontowane tylko na piankę montażową ale to nie minus.



Przyjechaliśmy w piątek w granicach godziny 17 i o dziwo byliśmy jednymi z pierwszych odważnych :). No nic szybkie zakwaterowanie i wycieczka nad pobliskie jezioro, no proszę państwa – czyściutko piękne widoki no normalnie cud-miód-orzeszki. Nawet komarów nie było ponieważ poprzednie wieczory były dość chłodne. Po paru godzinkach wylegliśmy popodziwiać motocykle. Z moich obserwacji wynika ze 90% informatyków którzy jeżdżą na 2oo to wygodniacy poruszający się choperami, customami ewentualnie turystykami (jak np. ja). Typowych plastików i ścigałek było kilka na ponad 100 maszyn.



Mimo wszystko ludzie bardzo przyjaźni, otwarci na nowych – po prostu bracia motocykliści. Wieczorem integrowaliśmy się dość mocno przy darmowym piwku jednakże trud drogi dał znać i dość szybko wykruszyliśmy się do pokojów odespać ten dzień.
Drugiego dnia „miało się dziać”.

Konkursy – takie jak powolna jazda, czy jazda z jajkiem to standard jednakowoż zabawy było co niemiara. Potem standardowy konkurs „kto głośniejszy” - tu muszę powiedzieć ze nie jestem specjalnym fanem mega głośnych wydechów ,ale jedna Yamacha Vmax bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła jak po ryknięciu poszły marchewy z tłumików :).

 

 

 

Po zabawach ustawiliśmy się w kolumnę celem udania się do pobliskiej (45 km) knajpki na lunch. No proszę państwa świetny widok ponad 100 maszyn w kolumnie dobrze ponad 100m :). Ludzie z wiosek wychodzili robić nam zdjęcia (ja zamykałem cały peleton więc widziałem bardzo dobrze reakcje ludzi). Tempo mocno spacerowe (dla niektórych aż za bardzo) ale nikt nie wariował i obyło się bez żadnych incydentów.
Powrót do ośrodka przebiegł inaczej (ja z kumplami wróciliśmy sami).

Czas sportowej rekreacji. Paintball, Siatkówka, Strzelanie z łuku czy wiatrówek (krótkich i długich) – każdy znalazł coś dla siebie.
Wieczorem zagrał zespół … zaraz zaraz jak on się nazywał – a tak „ZARAZ” Chłopaki naprawdę dali rade (nie lubię muzyki rockowej) ale bawiłem się naprawdę przednie. Potem były śpiewy, hulanki swawole a to wszystko przy ognisku :) - oczywiście zaopatrzonym w kiełbachy na patykach i piwo.

Następny dzień to już niestety dzień wyjazdu. Jako że byliśmy oddaleni od Grunwaldu 30 km grzechem byłoby nie podjechać i nie zobaczyć jeszcze raz miejsca wielkiego zwycięstwa naszych. Powiem tak: FENOMENALNIE zrobione muzeum jak i cały plac. Budynki pięknie ukryte „pod ziemią tak ze jak stajemy pod pomnikiem NIC ale to NIC nie kole w oczy. Pamiętam jak przez mgłe jak byłem gdzieś w podstawówce na wycieczce tam – i powiem szczerze ze wróciło to do mnie po tych 20 latach :). Polecam się wybrać na wycieczkę – z okolic Warszawy spokojnie można skoczyć na 1 dzień jadąc mocno spacerowo :)

 

No i fotka z powrotu.

 

Weekend mocno intensywny ale ten z kolekcji jak najbardziej w 100% udanych. W tym miejscu chciałbym podziękować Jackowi i Michałowi którzy także ze mną pojechali za świetnie spędzony czas oraz za nawinięte kolejne setki km razem. Ja was chłopaki w przyszłym roku wyciągnę gdzieś dalej – obiecuje ;)

Komentarze : 1
2012-06-01 10:15:58 ptaku

Pyam sie czemu ja o tym zlocie nic nie wiedzialem???

  • Dodaj komentarz